piątek, 25 października 2013

Londyn - serce nowoczesnej Europy

  Ciągły ruch, bieg, pęd... Morze ludzi przewijających się wszystkimi ulicami i wdzierające się w najmniejsze zaułki miasta... Tygiel narodowości, ras, kultur i religii. Europejski Nowy Jork. Oto Londyn - jedno z najsławniejszych miast świata, nieustannie plasujące się w ścisłych czołówkach rankingów na najchętniej odwiedzane miejsca na Ziemi. Wśród 5 milionów turystów odwiedzających Londyn każdego roku, nie mogło zabraknąć i nas. I to dwa razy! Pierwszy raz mieliśmy okazję zobaczyć stolicę Wielkiej Brytanii we wrześniu 2012 r., drugi raz - kilka miesięcy później, w maju 2013.

  Odwiedzając Londyn po raz pierwszy, wynajęliśmy pokój w hotelu w dzielnicy Acton. Podczas drugiej wizyty wybór miejsca na nocleg padł na okolice Heathrow. Podczas obu wizyt samochód zostawiliśmy przy hotelu i po mieście poruszaliśmy się tylko i wyłącznie metrem. Miasto jest świetnie skomunikowane, mapy miasta i plan metra dostępne są na każdej stacji, a także w hotelach i innych miejscach tłumnie odwiedzanych przez turystów. Mimo plątaniny tras, torów i kierunków, metro jest całkiem dobrze oznakowane, jeździ z dużą częstotliwością i poruszanie się nim nie sprawia większych problemów.  

  Zwiedzanie rozpoczęliśmy od samego serca miasta, wysiadając z podziemnego pociągu na stacji Westminster.


Na stacji metra Westminster

Gdy wydostaliśmy się na powierzchnię ziemi, naszym oczom ukazał się widok znany dotąd tylko z telewizji - Big Ben oraz siedziba Parlamentu Brytyjskiego i słynny most Westminster Bridge.


Big Ben, widok z Westminster Bridge

Zbliżenie na Big Ben

Po drugiej stronie Tamizy - London Eye - największy na świecie diabelski młyn, z którego rozciąga się przepiękna panorama miasta (koszt przejażdżki to ok.19 funtów, nieco taniej w przypadku rezerwacji internetowej).


Na Westminster Bridge, w tle - London Eye

W wagoniku na London Eye

Widok na Parlament z London Eye

Tamiza - widok z London Eye

W odległości paru minut spacerem, za Big Benem, poruszając się na zachód, stoi katedra Westminsterska. Oprócz kosztów, jakie trzeba ponieść nabywając bilet, warto przygotować się także na długie kolejki do kasy (m. in. to sprawiło, że katedrę zwiedziliśmy jedynie z zewnątrz).


Katedra Westminsterska

Przed Katedrą Westminsterską, w tle po lewej - London Eye

  Kilkanaście zdjęć i dosłownie parę minut później, znaleźliśmy się pod kolejnym z symboli Londynu - Pałacem Buckingham - siedzibą brytyjskiej królowej.


Przed Pałacem Buckingham

Okolice Pałacu Buckingham

Przed pięknie zdobioną bramą Pałacu Buckingham

Ważna informacja - Pałac udostępniony jest zwiedzającym tylko wówczas, gdy królowa jest nieobecna, a ma to miejsce jedynie w sierpniu i wrześniu. Warto jednak zarezerwować bilety przez internet, w innym przypadku bowiem znów czekają nas długie kolejki i to z samego rana, bowiem pula na dany dzień szybko zostaje wyprzedana, a nie ma możliwości zakupu biletu na dzień następny. W lecie Pałac Buckingham otoczony jest  przepięknymi kwiatami, pieczołowicie pielęgnowanymi przez ogrodników.


Pałac Buckingham latem

Kolorowy Londyn latem

Jak dopisze szczęście, można trafić na widowiskową zmianę warty - odbywa się ona codziennie o 11:30 (czas może się różnić w przypadku miesięcy zimowych, warto sprawdzić przed wyjazdem).


Widowiskowa zmiana warty pod Buckingham Palace

Spod Pałacu ciągnie się trakt królewski, The Mall (warto spojrzeć w górę - na pięknie zdobione... latarnie uliczne!), którym to dotarliśmy do kolejnego obowiązkowego punktu wycieczki - Trafalgar Square.


Fontanna na Trafalgar Square

Trafalgar Square - kolumna Nelsona

Na samym środku placu znajduje się 55-metrowa kolumna Nelsona, tuż za nią, oblegana przez turystów, fontanna, a na jednej ze ścian, okalających plac zlokalizowana jest National Gallery.            
  Odpocząwszy trochę po spacerku, postanowiliśmy "zajrzeć" do Davida Camerona - na 10 Downing Street (siedziba premiera Wielkiej Brytanii). Niestety, nie miał czasu spotkać się z nami, a co więcej, okazało się, że cała uliczka jest zamknięta, pilnie strzeżona i odgrodzona kratą w taki sposób, że nie da dostrzec się nawet drzwi tego słynnego mieszkania.


Pilnie strzeżona 10 Downing St.

  Następnie - skok do metra i w drogę! Tym razem do City of London - biznesowego centrum miasta. Wysiadka na London Bridge tuż pod Shard - największym wieżowcem w Europie, liczącym sobie ponad 300m wysokości. Imponujący widok!


Londyński Shard

Shard górujący nad miastem, widok z London Eye

Nowoczesne oblicze Londynu

Wieżowiec zwany londyńskim ogórkiem (po lewej)

 Następnie skierowaliśmy się w stronę Tamizy, minęliśmy London Bridge i udaliśmy się w kierunku Tower Bridge - najsłynniejszego chyba mostu Wielkiej Brytanii.


Spacer nad Tamizą

Na południowym brzegu rzeki podziwialiśmy szklane budynki, w tym okrągły City Hall, a przeszedłszy przez most, cofnęliśmy się o kilka wieków, znalazłszy się pod, pamiętającą krwawą historię Anglii, twierdzą - Tower of London.


Panorama City of London, po prawej City Hall, po lewej Tower Bridge

Majestatyczny Tower Bridge

Tower of London

Stamtąd już niedaleko do monumentalnej St. Paul's Cathedral (bilety po ok. 15 funtów, przy okazji warto zauważyć, że w Londynie występuje oferta "2 for 1", dzięki której w niektórych miejscach dwa bilety wstępu można zakupić w cenie jednego). To tam odbyło się nabożeństwo żałobne "Żelaznej Damy" Margaret Thatcher.


St. Paul's Cathedral, z lewej londyński autobus, a powyżej flaga Wielkiej Brytanii - Union Jack

  Chociaż wiele monumentów Londynu znajduje w bliskiej odległości od siebie, zwiedzanie tego miejsca jest dość męczące. Po pierwsze dlatego, że miasto to jest wypełnione, a nawet można by rzec, że "przeładowane" atrakcjami wszelkiego rodzaju, budynkami-symbolami, co więcej, można powiedzieć jest symbolem samym w sobie. Po drugie, ilość ludzi mijających nas na każdym kroku, kolejki do wszystkiego (także do wagonów metra), korki i ruch robią swoje. My podczas obu wizyt zwiedzanie rozłożyliśmy na dwa dni. Chociaż prawdę mówiąc, sam Londyn można zwiedzać tygodniami, codziennie odkrywając nowe miejsca i wciąż czując niedosyt, że czegoś jeszcze nie zdążyło się zobaczyć. Zatem blogowanie o Londynie także zostaje rozłożone na dwa odcinki. W następnym zapraszam na shopping do stolicy Wielkiej Brytanii (Oxford Street, New Bond Street), a także do British Museum i w kilka innych równie ciekawych miejsc! :)

  A na razie życzę miłego oglądania zdjęć!


Nad Tamizą, Houses of Parliament i Big Ben

Fragment panoramy miasta, widok z London Eye

Okolice Tower of London, w tle szklane wieżowce




środa, 2 października 2013

Glasgow - pierwszy przystanek w Szkocji

  Największe miasto Szkocji - lecz nie jej stolica. Nowoczesne oblicze północnej części Wielkiej Brytanii. Europejska Stolica Kultury 1999. Glasgow. Pierwsze nasze zetknięcie ze szkocką kulturą, klimatem, krajobrazem. 
  Wyprawa do Glasgow była początkowym etapem naszej szkockiej wycieczki, jaką zorganizowaliśmy sobie na drugą rocznicę ślubu. Pierwsze wrażenie - chłód, wiatr i faktyczne odczucie, że jesteśmy na północy! Przeprawiwszy się mostem Tradeston Bridge na drugi brzeg rzeki Clyde, nad którą położone jest miasto, znaleźliśmy się w biznesowym centrum, rozciągającym się w okolicach ulic Wellington Street, Hope Street, Jamaica Street.


Na moście Tradeston Bridge

Nad rzeką Clyde, w tle biurowce

Przepiękne, szklane budynki, odbijające się nawzajem w swoich szybach, biznesmeni przechadzający się w eleganckich garniturach...


Finansowe cenrum Glasgow

Nowoczesne biurowce w Glasgow

Tuż obok - Buchanan Street - shoppingowy deptak z wielką ilością sklepów i architektonicznie interesujących galerii. A wśród nich - dziecięcy raj - Hamleys - w którym można kupić tysiące różnorodnych zabawek, m.in. naturalnej wielkości żyrafę za jedyne... 3500 funtów!


Na Buchanan St.

Galeria handlowa na Buchanan Street

Ciekawe fasady na Buchanan St.

W Hamleys - całe (pluszowe) ZOO do kupienia


Na wschód od Buchanan Street - słynny plac St. George Square - niestety, podczas naszej wizyty w remoncie, ogrodzony barierkami.


St. George Square

  Pierwszy dzień minął nam na poznawaniu miasta, wieczorem natomiast postanowiliśmy się wybrać do pubu, by spróbować lokalnych specjałów. I  tu... rozczarowanie - mała ilość pubów, a te, które znaleźliśmy, niespecjalnie zachęcały do wejścia. Ostatecznie wylądowaliśmy w popularnym pubie Wetherspoon. Zachwyciło nas jednak jego wnętrze, które bardziej przypominało operę, niż słynny sieciowy bar.
  Drugi dzień zaczęliśmy od śniadanka. Dawno zaznajomieni z jego angielską wersją, postanowiliśmy tym razem skosztować szkockiej. W składzie - pozornie niewielkie zaskoczenie - jajko sadzone, boczek, fasola, black pudding (coś w stylu kaszanki), chleb ziemniaczany i kiełbaska - Ramsay of Carluke Lorne. Kelnerka przyniosła nam talerze - a tu zdziwienie. Wszystko jest, ale gdzie ta kiełbaska? Otóż Ramsay of Carluke Lorne to coś w rodzaju kiełbasy w bloku, krojonej na plastry, obsmażonej w panierce i na pierwszy rzut oka wyglądającej jak tost:)


Szkockie menu śniadaniowe w Wetherspoon

  Pełni sił po tak pożywnym posiłku (porcja dorosła min. 812 kcal, porcja dziecięca - min. 603 kcal), kontynuowaliśmy zwiedzanie, połączone z kupowaniem pamiątek. Szczególną ciekawość wzbudziły we mnie Scottish Heatergems - biżuteria wykonana ze zdrewniałych pędów wrzosu, wysuszonych, farbowanych, następnie sprasowanych, uformowanych w dowolny kształt i polakierowanych. "Wrzosowe kamienie" wyglądają jak autentyczne kamienie szlachetne, są pięknie oprawione w srebro i można kupić je w postaci kolczyków, wisiorów, bransolet...


Heathergems - prawie jak kamienie :)

Później zajrzeliśmy także na zachodnią część miasta,  w pobliże mostu zwanego The Clyde Arc (który łączy brzegi rzeki po ukosie), gdzie znajdują się centra naukowe, wystawiennicze i konferencyjne, których budynki stały się symbolami miasta.


Na The Clyde Arc

Scottish Exhibition and Conference Centre (Szkockie Centrum Wystawienniczo-Konferencyjne)

Crowne Plaza hotel, z widokami na Clyde

  Glasgow to biznesowe i shoppingowe serce Szkocji, jedno z trzech miast w Wielkiej Brytanii posiadających metro. W obawie przed korkami, auto zostawiliśmy na parkingu hotelowym - niepotrzebnie jednak, bowiem ruch w centrum jest niewielki. Warto jednak zaznaczyć, że na wielu ulicach panuje ruch jednokierunkowy, co może utrudniać jazdę nieznającym miasto turystom. Nie jest to miejsce przesycone historycznymi zabytkami, dlatego też jego zwiedzanie nie przysparza wielkiego wysiłku i nie wymaga szybkiego tempa, jakie z reguły narzucone jest przy "zaliczaniu" tysięcy monumentów "które trzeba koniecznie zobaczyć". Glasgow stanowi ciekawy kontrast w stosunku do Edynburga i prezentuje zdecydowanie inny wizerunek nie tylko Szkocji, ale i całej Wielkiej Brytanii.

  Na zakończenie jeszcze kilka fotek zrobionych w różnych miejscach w centrum Glasgow. Zapraszam do oglądania!


Przed stacją metra w Glasgow

The Glasgow Royal Concert Hall

Na dworcu głównych w centrum miasta

Dworzec z zewnątrz - nad ulicą


Galeria Sztuki Nowoczesnej z zewnątrz...

...i w środku

I jeszcze jedno z Galerii Sztuki Nowoczesnej

Na jednej z ulic Glasgow