niedziela, 25 sierpnia 2013

Edynburg - Wielka Brytania, jakiej nie znaliśmy

  Bezkresne wzgórza, fioletowe polne kwiaty, pustka i cisza... Tak właśnie wygląda moment, w którym przekracza się granicę angielsko-szkocką. Zwiedziwszy już większość ważniejszych miast Anglii, postanowiliśmy wybrać się dalej na północ - do największych miast Szkocji - Edynburga i Glasgow. Wycieczkę zaplanowaliśmy na drugą połowę sierpnia, świętując naszą drugą rocznicę ślubu.


Na granicy angielsko-szkockiej

  Stolica Szkocji przywitała nas deszczową pogodą. Szybko jednak nastąpiła zmiana, zza chmur wyszło słońce i temperatura wzrosła, by po niedługim czasie znów wrócić do mżawki i podmuchów wiatru. Jednak nawet to nie odebrało uroku temu miastu ani nam radości ze zwiedzania. W obawie przed korkami (niepotrzebnie zresztą), zostawiliśmy samochód na parkingu hotelowym i autobusem udaliśmy się do centrum (bilet jednorazowy 1,5 funta, bilet dzienny 3,5). Wysiedliśmy na przystanku North Bridge, w centralnym punkcie Starego Miasta.


Widok na North Bridge

Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Royal Mile, ulicy biegnącej od zamku edynburskiego (Edinburgh Castle) do Pałacu Holyrood, szkockiej siedziby królowej brytyjskiej. Na Royal Mile (na którą składają się ulice Castlehill, High Street, i Cannongate), zostaliśmy porwani przez rzekę ludzi, trafiliśmy bowiem  na corocznie odbywający się Fringe - największy na świecie festiwal sztuki. Ulice okupowane były przez dziesiątki ulicznych artystów (muzyków, malarzy, aktorów, kabareciarzy...) oraz młodych ludzi wciskających przechodniom tysiące ulotek, reklamujących różnego rodzaju wydarzenia ze świata sztuki.


Na Royal Mile

Fringe Festival

Z prawdziwym Szkotem :)

Jeden z niezliczonych sklepów z pamiątkami


Royal Mile

Przedarłszy się przez tabuny ludzi, dotarliśmy do zamku. Tuż przed nim zastaliśmy dobudowaną trybunę, z której co wieczór można podziwiać Military Tattoo - przedstawienie opierające się na wojskowej muzyce, defiladach, wzbogacone symbolami szkockimi (gra na kobzach, tradycyjne stroje), a kończące się pokazem sztucznych ogni. Przyjemność ta kosztuje 40 funtów od osoby, lecz pomimo wysokiej ceny podobno warta jest zobaczenia.


Na Royal Mile, niedaleko Zamku. W tle trybuna na Military Tattoo


Edinburgh Castle, widok z Grassmarket


Przed monumentalnym Edinburgh Castle...

...i na przeciwko zamku, z trybuną w tle.

Po sesji zdjęciowej przy zamku, z którego rozciągają się piękne widoki, m.in. na Nowe Miasto, wybraliśmy się na drugi koniec Royal Mile, do Holyrood Palace. Ta część Royal Mile, na wschód od North Bridge, jest nieco spokojniejsza, a w przeciwieństwie do jej zachodniego fragmentu, nie jest zamkniętym dla samochodowego ruchu, deptakiem.


The Queen's Gallery, tuż przed pałacem Holyrood

The Queen's Gallery

  Holyrood Castle to także piękna budowla, przy której usytuowany jest park, a niedaleko niego wygasły wulkan, służący dziś za punk widokowy na miasto - Arthur's Seat.


Przed boczną bramą do Holyrood

Przepiękny Holyrood Castle, szkocka siedziba królowej

Arthur's Seat

Zbliżenie na Arthur's Seat

Tuż przy Holyrood, jak przy każdej większej atrakcji, mieści się sklep z prawdziwie królewskimi pamiątkami - luksusowymi ręcznikami z inskrypcją... Buckingham Palace, poduszkami z herbem królewskim, a także całą serią porcelany w błękitnym kolorze - wyprodukowanej specjalnie z okazji narodzin Royal Baby.


Prawdziwie królewskie pamiątki - poduszeczka za 95 funtów


Królewska porcelana, którą każdy może mieć we własnym domu


Więcej oglądania niż zakupów - ceny też królewskie! :)

Jest i seria Royal Baby

Na przeciwko Holyrood Palace mieści się siedziba szkockiego parlamentu, niezwykle fantazyjny budynek, zwłaszcza w porównaniu z zabytkowym otoczeniem.


Przed siedzibą szkockiego parlamentu

Szkocki parlament - frontowa ściana

  Po tylu wrażeniach, zdecydowaliśmy się na krótki przystanek w tradycyjnym pubie, a wieczorem kontynuowaliśmy zwiedzanie.


Przystanek u wodopoju :)

Nawet nocą Edynburg tętni życiem, a szczególnie ciekawa i wypełniona knajpkami jest położona u stóp Edinburgh Castle ulica Grassmarket.


Grassmarket

West Bow Street - uliczka w kształcie łuku

  Nasz drugi dzień pobytu w stolicy Szkocji to przede wszystkim Nowe Miasto, a tam - luksusowe sklepy, restauracje, biurowce, ale także budynki stylizowane na historyczne monumenty. Nowe Miasto od Starego Miasta oddzielone jest ulicą o nazwie Princess Street, wzdłuż której rozciągają się piękne ogrody (Princess Street Gardens).


Widok na Stare Miasto z Princess St.

Nowe Miasto, Edynburg

Luksusowe sklepy na Nowym Mieście

Louis Vuitton w Edynburgu

Tuż przy jego wejściu znajduje się Zegar Kwiatowy - niezwykła kompozycja florystyczna, upamiętniająca stulecie Ogrodu Zoologicznego w Edynburgu (jeden z niewielu ogrodów na świecie, mogący poszczycić się posiadaniem pandy wielkiej).


Zegar Kwiatowy w Edynburgu

Zegar Kwiatowy

  Edynburg, chociaż nie jest największym miastem Szkocji (największe to Glasgow), jest bez wątpienia centrum kulturalnym i rozrywkowym tego rejonu. Co roku przyciąga miliony turystów, czarując swym pięknem, bogatą historią i atrakcjami dla osób w każdym wieku. Niecałe dwa dni to zdecydowanie za mało, by poznać wszystkie uroki tego miasta. To czas, który pozwala zaznajomić się z klimatem tego miejsca, by wrócić tam jak najszybciej i z powrotem zanurzyć się w jego atmosferę. Poniżej pozostawiam kilka zdjęć, które mam nadzieję Was zainteresują i przybliżą uroki Edynburga. Zapraszam do oglądania i komentowania!


Whisky shop na Royal Mile

Na szkockiej granicy

Szkockie krajobrazy

Wichrowe wzgórza :)

England vs. Scotland




czwartek, 22 sierpnia 2013

Liverpool, czyli historia, nowoczesność i wciąż żywi Beatlesi

  No i zawitaliśmy także na zachodni brzeg Wielkiej Wyspy - do Liverpoolu (Merseyside). Pierwszy raz w 2008 roku, drugi - w maju 2013. Miasto leży w miejscu, gdzie rzeka Mersey wpada do Morza Irlandzkiego. Jest to ważny port, z którego odpływają statki m.in. do Dublina i Belfastu.
  Miasto nieustannie żyjące historią legendarnego zespołu The Beatles, (nawet lotnisko ma nadane imię Johna Lennona) zaskakuje pewnym dualizmem. Będąc tu 5 lat temu, odniosłam wrażenie swoistego bałaganu architektonicznego, gdzie nowoczesność biurowców i sklepów bezpośrednio sąsiaduje z historycznymi budowlami. Dziś zauważam, że to częsta cecha wielu brytyjskich miast, tak odmienna tego co widzimy w Polsce, gdzie nowe budynki rzadko znajdują się w tak bliskiej odległości zabytkowych monumentów. Co więcej, charakterystyczne dla miasta są także wielopasmowe, nierzadko puste ulice.


Liverpool - stare sąsiaduje z nowym

Centrum miasta - a na ulicy pustka...

Szeroka ulica w centrum

 Niezmierne zdumienie towarzyszyło natomiast zwiedzaniu dwóch katedr - anglikańskiej i rzymskokatolickiej. Pierwsza z nich, XX wieczna budowla stworzona w neogotyckim stylu zaskoczyła swoim ogromem. Jednak prawdziwy szok przeżyłam dopiero w jej wnętrzu, widząc.. neon z chrześcijańskim przesłaniem do wiernych, a także sklep i kawiarnię (!!!). Wstęp jest bezpłatny, a miejsce jest naprawdę warte odwiedzenia, zważywszy na to, jak bardzo różni się od powszechnie znanych nie tylko w Polsce, ale i na świecie, świątyń.


Monumentalna katedra anglikańska w Liverpoolu


Neonowy przekaz do wiernych

  Druga z nich, Metropolitalna Katedra wyznania rzymskokatolickiego także pochodzi z XX wieku, a prowadzą do niej liczne schody. Wewnątrz dość nowocześnie, budowla ma kształt rotundy, a swego rodzaju ekstrawagancją są wizualizacje na ołtarzu (coś w rodzaju wyświetlacza LED).


Rzymsko-katolicka katedra w Liverpoolu


Wnętrze katedry rzymsko-katolickiej

  Zmierzając The Albert's Docks, w których znajduje się słynne Muzeum Beatlesów (The Beatles Story), zahaczyliśmy także o China Town (a jakże, obowiązkowy punkt wycieczki do każdego większego miasta).



China Town w Liverpoolu

Wreszcie punkt kulminacyjny każdej wycieczki do Liverpoolu The Beatles Story. Muzeum zlokalizowane jest w podziemiach The Albert's Docks, a kupując bilet wstępu (13 -16 funtów, w zależności od programu wycieczki, dzieci 7 funtów), każdy zwiedzający dostaje słuchawki z nagranym materiałem w żądanym języku (polski jest także dostępny), co zastępuje przewodnika. Muzeum jest niezwykle bogate w eksponaty związane ze sławnymi muzykami i stanowi nie lada gratkę dla każdego prawdziwego fana. Wychodzi się z niego przez sklep, gdzie można zaopatrzyć się w unikalne pamiątki.


Przed wejściem do Muzeum Beatlesów

W The Beatles Story

W sklepie z pamiątkami przy The Beatles Story

Wstęp do sklepu jest także możliwy bezpośrednio z ulicy. Na uwagę zasługują także same Doki, w których siedziby mają przeróżne sklepy i restauracje. Zacumowana także jest tam słynna Żółta Łódź Podwodna (ang. Yellow Submarine).


Jest i Yellow Submarine;  po lewej: The Albert's Docks

Słynna Żółta Łódź podwodna


  Zagłębiwszy się w miasto, udało nam się również odnaleźć na Matthew Street The Cavern - knajpkę, w której zostali odkryci Beatlesi. 
  Poza tym wszystkim Liverpool jest bogaty w liczne budowle, monumentalne i miłe dla oka, których niestety nie mieliśmy okazji bliżej poznać. Zamieszczam jednak fotografie poniżej. Dla wybierających się do tego miasta, jedna ważna informacja - Liverpool to bardzo wietrzne miasto, w którym pogoda potrafi się zmienić w ciągu kilku minut, dlatego trzeba być zawsze przygotowanym na deszcz, a także porywiste podmuchy.



Liverpool


Panorama z widokiem na The Albert's Docks

Nowoczesne budynki w Liverpoolu


Historia połączona z nowoczesnością